Czekam na Ciebie.
Jak umierający kwiat,
na ostatni promień słońca.
Jak spragnione usta,
na ostatnią kroplę wody.
Jak błądzący ptak,
na ostatni podmuch wiatru.
Czekam na Ciebie.
Jak dusza po śmierci potrzebuje spokoju.
Jak zranione serce potrzebuje miłości.
Jak samotne ciało potrzebuje czułości.
Jak do życia potrzebne jest powietrze.
W całym świecie ja właśnie,
tak bardzo potrzebuję Ciebie.
środa, 27 sierpnia 2014
wtorek, 26 sierpnia 2014
"Julia"
Część czwarta
Gdy się ocknął strasznie bolała go głowa. Po chwili odzyskał
ostrość widzenia i zobaczył, że znajduje się dokładnie w tym pokoju, w którym,
przed dwoma miesiącami, przetrzymywana była Julia. Zorientował się, że klęczy
na podłodze, jego ręce wykręcone są do tyłu, a na ramionach czuł czyjeś silne ręce. Domyślił się, że to kumple Toma.
W tej samej chwili do pokoju wszedł Tom, a za nim jeszcze jeden z jego kolegów,
który wprowadził Julię. Usta miała zaklejone taśmą, ale na szczęście nie
związali jej rąk. Tom kazał posadzić ją na podłodze naprzeciwko Daniela, ale po
drugiej stronie pokoju. Chłopak wpatrywał się w przerażone oczy żony. Czuł się
bezradny. Wiedział, że nie da rady tym dwóm osiłkom, którzy go trzymają. Mógł
tylko czekać na dalszy rozwój sytuacji.
-Co za miłe spotkanie. –szyderczo powiedział Tom
-Możesz się zemścić na mnie, ale zostaw moją żonę i dziecko
w spokoju.
-Nie, to byłoby zbyt proste. Sprzeciwiłeś mi się i
poniesiesz teraz konsekwencje swoich durnych decyzji.
Tom kazał swojemu koledze, aby przytrzymał Danielowi głowę. Teraz
podszedł do Julii i szybkim ruchem odkleił taśmę z jej ust. Złapał ją za włosy,
w ten sam bolesny sposób jak wtedy. Dziewczyna nawet nie śmiała się odezwać.
Nie chciała zaszkodzić dziecku.
-Panowie, proszę abyście bardzo mocno przytrzymali mojego
braciszka, żeby nie umknęło mu całe przedstawienie. Ani na chwilę nie może
odwrócić się, ani wstać. Rozumiemy się?- zgodnie kiwnęli głowami, a on z
uśmiechem zwrócił się do Daniela- Braciszku, teraz zobaczysz jak ja i Julcia
będziemy się świetnie bawić.
-Nie waż się jej tknąć, bydlaku!
Po tych słowach Daniel próbował się wyrwać, ale trzech
osiłków nie pozwoliło mu na to. Tom zaczął dobierać się do jego żony, a on
musiał na to wszystko patrzeć. Bezradna dziewczyna płakała i krzyczała gdy Tom
zdzierał z niej ubranie, bił po twarzy i całował. W końcu ugryzła go w wargę.
-No proszę. Kto by pomyślał, że jesteś taka ostra. Lubię
takie.
Zaczął na nią napierać coraz natarczywiej. Daniel coraz
bardziej się szarpał z osiłkami. Ale każda próba kończyła się niepowodzeniem.
Po kilkunastu próbach uwolnienia się z ich uścisków, nie miał już siły. Ze
łzami w oczach patrzył na brata, który gwałcił jego ciężarną żonę. Już dłużej
nie mógł znieść tego widoku i jej krzyków. Gdy Tom skończył, zostawił na
podłodze półnagą Julię, a wychodząc kazał swoim kolegom pobić Daniela.
Posłusznie wykonali jego polecenia. Najpierw zadali mu solidny cios w brzuch,
który powalił go na ziemię. Później wymierzyli mu kilka kopniaków i obłożyli
pięściami jego twarz. Potem bez słowa opuścili pokój i słychać było tylko
szczęk zamykanego zamka.
W pomieszczeniu było bardzo zimno. Trudno się dziwić, w
końcu był luty, a tego pokoju Tom nigdy nie ogrzewał. Daniel choć obolały i
zakrwawiony, zdołał podejść na czworaka do Julii. Powoli ściągnął swoją kurtkę
i okrył żonę. Pomógł jej wstać. Cała się trzęsła. Nie tylko z zimna, ale
również z bólu.
-Przepraszam. To wszystko przeze mnie.-powiedział szeptem
-Nie, to nie twoja wina.
-Wiesz, że gdy tu jechałem to zadzwoniłem na policję.
Chciałem, żebyśmy mieli jakąś ochronę, ale widocznie jeszcze nie dojechali.
Jeżeli złapią Toma, to każę im aresztować siebie. Za to co zrobiłem Adamowi.
-Nie zostawiaj mnie. –prosiła przez łzy- Nie zostawiaj nas.
Wybaczam ci.
-Co takiego?
-Wybaczam ci. Wiem, że chciałeś mu pomóc. To wszystko przez
twojego brata. To on ci na to nie pozwolił.
-Kocham cię.
Czule się objęli i pocałowali. Siedzieli teraz w milczeniu i
czekali na to co będzie dalej. Po godzinie do pokoju wszedł Tom, a za nim jego
kumple. Dwóch podniosło Daniela i wyprowadzili go, a trzeci wziął Julię i
poszedł za nimi. Wyszli na zewnątrz. Było bardzo zimno, a Daniel nie miał
żadnego ciepłego okrycia. Julia na podartej sukience miała tylko jego kurtkę.
Szli przez piętnaście minut i doszli do lasku. Daniel już z daleka zauważył
łopaty wbite w ziemię i wyobraził sobie najgorszy scenariusz z możliwych. Tom
od razu pospieszył z wyjaśnieniami.
-Nie martw się braciszku. Wszystko jest gotowe i nic nie
musicie robić. Te łopaty są na później.
Zatrzymali się nad dołem, który w nocy wykopali wspólnicy
Toma. Kazali im klęknąć, żeby w razie czego trudniej im było uciec. Tom
wyciągnął spod kurtki pistolet i zaczął mierzyć do Daniela. Julia złapała męża za
rękę. Ich palce splotły się ze sobą, łzy płynęły po policzkach, a spojrzenia
skrzyżowały się po raz ostatni.
-Kocham cię-wyszeptał do Julii
-Kocham cię-odpowiedziała mu również szeptem
Wtedy Tom pociągnął za spust. Głośny wystrzał przeszył ciszę
panującą wokół. Daniel osunął się na śnieg ciągle trzymając żonę za rękę. Na
śniegu momentalnie pojawiła się ogromna czerwona plama. Julia nie mogła
powstrzymać krzyku. Przygotowana na to, że teraz jej kolej usłyszała czyjeś
krzyki. Policja. Spóźnili się kilkanaście sekund.
Obezwładnili Toma i pozostałych. Ktoś wezwał karetkę, żeby
zabrała Julię do szpitala. Jednak ona nie chciała opuszczać ukochanego. Po
otrzymaniu silnych środków zgodziła się z nimi pojechać.
Kilka dni później odbył się pogrzeb Daniela. Po śmierci męża
Julia nie potrafiła normalnie funkcjonować. Jej rodzice postanowili, że na
jakiś czas trzeba otoczyć ją opieką specjalistów. Trafiła do ośrodka, w którym
przechodziła terapię. Dopiero w kwietniu jako tako doszła do siebie. Tego dnia
kiedy opuściła ośrodek udała się na cmentarz. Chciała odwiedzić Daniela. Właśnie
minął czwarty miesiąc od kiedy wzięli ślub.
-Brakuje mi ciebie. Nawet nie wiesz jak bardzo. Będę
mieszkać z rodzicami. Bardzo mi pomagają dojść do siebie po twoim odejściu.
Wiem, że nigdy to się nie uda do końca, bo bez ciebie nie będę umiała żyć jak dawniej.
Obiecali, że pomogą mi wychować nasze dziecko. Wiesz, że będziemy mieć
córeczkę? Już wiem jak dam jej na imię. Vivienne, z łaciny życie. Będzie do
niej pasować idealnie. Vivienne Sheridan. Ja też zachowam twoje nazwisko.
Zresztą nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Czy to nie dziwne?
Odebrałeś życie mojemu bratu, a w zamian za to uratowałeś moje i dałeś życie
naszej córce, poświęcając własne. Nigdy o tym nie zapomnę. Twój brat za handel
narkotykami i żywym towarem, pobicia, porwanie, gwałt i morderstwo, dostał
dożywocie. Nasza córka nie będzie żyła w strachu. –pogłaskała zaokrąglony
brzuch- Już nie mogę się doczekać kiedy będę mogła ją przytulić. Będę jej o
tobie opowiadać i przyprowadzać tutaj. Zawsze będzie wiedzieć kim był jej tata.
Opowiem jej jak bardzo się kochaliśmy. Zawsze cię kochałam, wciąż kocham i będę
kochać wiecznie. Dziękuję za wszystko.
Zamknęła oczy a spod jej powiek wypłynęły łzy.
"Julia"
Część trzecia
Mijały tygodnie. Państwo Sheridan przez ten czas jeszcze
trzy razy zmieniali miejsce pobytu. Danielowi udało się znaleźć pracę, dzięki
temu stać ich było na wynajem małej kawalerki. Pewnego dnia Julia przygotowała
dla męża uroczystą kolację. Nakryła już do stołu i czekała aż Daniel wróci z
pracy.
-Już jestem.- powiedział wchodząc do domu
-Dobrze się składa bo właśnie skończyłam nakrywać do stołu.-
powiedziała i przywitała go długim pocałunkiem
-A czym zasłużyłem sobie na taką kolację?
-Zaraz ci wszystko powiem. Myj ręce i siadaj do stołu bo
wszystko wystygnie.
-A czy po kolacji, będzie deser? Ty nadawałabyś się
idealnie.
-Masz na myśli taki deser jaki dostałeś wczoraj w nocy i
nawet dzisiaj rano?-delikatnie musnęła palcami jego twarz
-Dokładnie taki mam na myśli.-pocałował ją gorąco, po czym
poszedł umyć ręce
Po kolacji, usiedli na małej sofie. Obejmowali się i po
prostu milczeli. Cieszyli się swoim towarzystwem. Daniel jednak, cały czas
czekał na to aż Julia powie mu to co trzymała przez cały wieczór w tajemnicy.
-Julia, czy powiesz mi w końcu tą ważną wiadomość?
-Teraz już tak. Daniel, nie wiem jak na to zareagujesz, ale
wiedz, że ja jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa.
-Nie wiem jak zareaguję dopóki mi nie powiesz.-ponaglił ją
-Jestem w ciąży.
-Co takiego?
-Będziemy mieli dziecko. Cieszysz się?
-Czy się cieszę? Nie.
-Nie?
-Ja jestem wniebowzięty!
Wstał z sofy i wziął Julię na ręce. Obrócił się kilka razy i
odstawił ją na miejsce. Potem złożył na jej ustach czuły pocałunek. Wzruszony
uklęknął przed nią i przytulił się do jej brzucha.
-Kiedy się dowiedziałaś?
-Dzisiaj. Jak tylko zobaczyłam wynik testu, od razu poszłam
do lekarza. To już ósmy tydzień.
-Czyli to stało się wtedy, kiedy uciekliśmy od Toma.
-Na to wygląda.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę. Jestem najszczęśliwszy na
świecie. Przez całe moje życie nie spotkało mnie tyle dobrego naraz. Za to co
kiedyś zrobiłem, los zesłał mi cudowną żonę, którą bardzo kocham, a teraz
sprawił, że będę ojcem.
-A co takiego zrobiłeś, że nie zasługujesz na tyle szczęścia?
Daniel wstał. Wiedział, że w końcu musi wyjawić żonie
prawdę, szczególnie teraz kiedy spodziewa się ich dziecka. Usiedli na sofie.
Przez chwilę milczeli, a po chwili Daniel zebrał się w sobie i zaczął mówić.
-Znałem twojego brata.
-Wiem. Mówiłeś mi już o tym.
-Proszę nie przerywaj mi bo to nie jest dla mnie łatwe.
Przed trzema laty byliśmy dobrymi kolegami. Byliśmy wcześniej w jednej klasie.
W dniu jego śmierci wracałem z Tomem do domu. Był na mocno zakrapianej
imprezie, więc ja po niego pojechałem. Było ślisko, późno, a ja byłem zmęczony.
Na chwilę przymknąłem oczy, a gdy je otworzyłem, było za późno na jakąkolwiek
reakcję. Gwałtownie zahamowałem, ale i tak uderzyłem w tego chłopaka.
-Co to ma wspólnego z moim bratem?
-Jeszcze nie skończyłem. Byłem przerażony, Tom był zbyt
pijany, żeby kontaktować. Po dłuższej chwili wyszedłem z samochodu. Bałem się
tego co mogę tam zastać. Leżał twarzą do ziemi, nie ruszał się. Ostrożnie
podszedłem i uklęknąłem przy nim. Delikatnie odwróciłem go w swoją stronę, żeby
zobaczyć jego twarz. Serce mi zamarło. Pomyślałem sobie, że to jest niemożliwe.
To przecież nie może być on. A jednak. Julia, to był Adam. Twój brat.
-Co?- w oczach stanęły jej łzy
-Wiem, że to okropne. Sprawdziłem mu puls, ale już nie żył.
Byłem w takim szoku, że nie zauważyłem kiedy z samochodu wygramolił się Tom.
Powiedziałem mu wtedy, że zabiłem człowieka i musimy zadzwonić po policję i tak
dalej. On jednak się nie zgodził. Podniósł mnie z ziemi i kazał wracać do wozu.
Protestowałem, ale wymierzył mi dość solidny cios w brzuch i zawlókł mnie do
samochodu. Nic już nie mogłem zrobić, więc odjechałem. Byłem na jego pogrzebie.
Widziałem cię wtedy. Nie miałem odwagi do was podejść, stałem więc z tyłu.
Przez Toma bałem się nawet iść na policję. Bał się o to, że przy okazji wsypię
i jego i jego kolegów. Przez te wszystkie lata dręczyły mnie wyrzuty sumienia.
A kiedy Tom cię porwał, rozpoznałem cię i ze względu na Adama chciałem ci
pomóc. Nie przewidziałem tylko tego, że się w tobie zakocham.- z jego oczu popłynęły
łzy
Julia siedziała w milczeniu. Ona też płakała. Nie wiedziała
co ma o tym myśleć. Człowiek, który ja kocha i którego dziecko nosiła pod
sercem, zabił jej ukochanego brata. Powoli wstała i zaczęła się ubierać.
-Dokąd idziesz? Jest już późno.
-Muszę się przejść, ochłonąć, przemyśleć wszystko. Niedługo
wrócę.
Po jej wyjściu Daniel ukrył twarz w dłoniach. Nie chciał jej
stracić. Wyobrażał sobie, że pomimo ciąży zostawi go.
Mijały godziny a Julia nie wracała. Daniel nerwowo krążył po
całym mieszkaniu. Zaczynał się już niepokoić. Bał się, że coś się jej mogło
stać. Nagle zadzwonił telefon. Szybko odebrał w nadziei, że to ona. Jednak
głos, który usłyszał nie należał do niej.
-Siema braciszku. Słyszałem, że jakiś czas temu ślub
brałeś. Ładnie to tak brata nie zapraszać?
-Czego chcesz?-wycedził przez zęby Daniel
-Radzę ci uważać na słowa. Jako przyszły tatuś musisz bardzo
uważać na to co mówisz, bo dziecko mogłoby się nauczyć.
Daniel zamarł. Skąd Tom mógł wiedzieć o ślubie i dziecku.
Przecież praktycznie z nikim nie rozmawiali. Ktoś kto uczestniczył w ich życiu
w ostatnim czasie mógł ich wydać. Chyba, że… Nie to nie możliwe- pomyślał.
-Co? Zatkało cię?
-Skąd to wszystko wiesz?
Daniel bał się odpowiedzi, którą zaraz usłyszy od Toma.
-Twoja Julcia mi powiedziała. Dobrze słyszałeś. Jest u mnie.
Nie powiem, że cała i zdrowa, ale jest.
-Co jej zrobiłeś gnoju?!
-Powiedziałem uważaj na słowa. Nic poważnego jej nie
zrobiłem. Przynajmniej na razie. Ma tylko trochę poobijaną buźkę.
-Zostaw ją!
-Jesteśmy w domu, gdzie była zaraz po porwaniu. Czekamy na
ciebie z niecierpliwością. Masz tu być o siódmej rano. Jest dokładnie
dwudziesta druga trzydzieści. Powinno ci to wystarczyć na dojazd. Radzę się nie
spóźniać, bo każda minuta będzie dla niej torturą.
Daniel osłupiały stał z telefonem przy uchu. W końcu ocknął
się i zaczął zbierać do wyjścia. Wezwał taksówkę i w duchu modlił się, żeby
zdążył na czas. Po drodze zadzwonił na policję, opowiedział o wszystkim i
prosił by dyskretnie ustawili ludzi przed domem we wskazanym miejscu. Na
miejsce dojechał o szóstej dwadzieścia. Cieszył się z tego, że ma jeszcze tyle
czasu. Ostrożnie wszedł do domu, jednak już na progu otrzymał silny cios w
głowę. Nieprzytomny osunął się na ziemię.
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
"Julia"
Część druga
Od tej chwili Daniel codziennie przynosił jej jedzenie i
picie. Gdy tylko Tom wychodził z domu załatwiać swoje szemrane interesy, jego
młodszy brat spędzał czas z Julią. Powiedział wszystko co wie o jej rodzinie,
żeby w ten sposób mogła sobie coś przypomnieć. I tak wyglądał każdy mijający
dzień. Tydzień po tym jak Julia została porwana, Tom wracając ze spotkania w
sprawie kolejnej dostawy towaru zauważył ogłoszenie informujące o zaginięciu
dziewczyny. Nie zrobiło to na nim większego wrażenia, ponieważ wiedział, że w
miejscu, w którym ją ukrył nikt jej nie znajdzie. Wróciwszy do domu powiedział
o tym Danielowi.
-Może trzeba ją stąd przenieść w jakieś inne miejsce?-
spytał Toma
-Niby gdzie? Tu jej nikt nie znajdzie za cholerę.- Tom
zapalił papierosa
-Mógłbyś kiedyś użyć mózgu. Oczywiście jeżeli masz jeszcze
jakieś jego resztki.
-A w mordę cię ktoś kiedyś strzelił?- zirytował się na brata
Daniel puścił mimo uszu jego uwagę.
-W przypadku porwania, policja najpewniej zacznie
poszukiwania po takich starych, opuszczonych domach jak ten. Tak samo każdą
rozwaloną i pustą miejscówkę. Proponuję, żebyśmy przenieśli się do jakiegoś
niedrogiego hotelu na czas poszukiwań na tym obszarze.
Tom głośno się roześmiał słysząc ostatnie zdanie
wypowiedziane przez brata.
-Do jakiego hotelu? Do reszty ci już odbiło? Za tydzień
przylatują chłopaki z Mediolanu. Chętnie zabiorą ją ze sobą i sprzedadzą do
jakiegoś burdelu.
-Nie zrobisz tego!
-Czyżby ktoś tu się zabujał?- wyszczerzył się w szyderczym
uśmiechu
-Nie. Po prostu nie dam ci jej skrzywdzić. Ona mi ufa.
-Tak? To ciekaw jestem czy dalej będzie ci tak ufać jak jej
opowiem pewną ciekawą historię związaną z jej bratem. Domyślam się, że ty
jeszcze jej o niczym nie powiedziałeś.
-Nie, nie powiedziałem.
-Jeżeli ci na niej zależy, to lepiej nie wchodź mi w drogę.
Wieczorem Daniel rozmyślał o popołudniowej rozmowie z
bratem. Doszedł do wniosku, że zależy mu na Julii. Nie mógł pozwolić na to,
żeby kumple jego brata sprzedali ją w Mediolanie. Postanowił, że ucieknie z nią
gdzieś, gdzie jego brat ich nie znajdzie, a później pomoże jej wrócić do
domu. Poszedł więc z nią porozmawiać.
Julia spała otulona w koc, który jej przyniósł. Przyglądał się jej przez chwilę
stojąc w drzwiach. Po chwili uświadomił sobie coś czego nie przewidział.
Zakochał się w niej. Sam nawet nie wiedział kiedy. Może już wtedy na cmentarzu,
może wtedy gdy opowiadał jej o rodzinie. Ważne było to, że nie pozwoli na to,
żeby stała jej się krzywda. Powoli podszedł do niej i pogłaskał ją po policzku.
Julia obudziła się. W ciemnościach dostrzegła pochylającą się nad nią postać.
Niepewnym głosem zapytała:
-Daniel? To ty?
-Tak. Przepraszam, że cię obudziłem. Jest już późno ale
muszę z tobą porozmawiać.- pomógł jej usiąść
-Ja też chciałam z tobą porozmawiać, ale dzisiaj po południu
nie przyszedłeś.
-Tak, wiem. Przepraszam. Tom był w domu więc nie mogłem
przyjść. Ale mów. O czym chciałaś porozmawiać?
-Daniel, ja pamiętam. Dzisiaj sobie wszystko przypomniałam.
-To cudownie.
Daniel naprawdę ucieszył się z tego, że Julia przypomniała
sobie swoje życie. Nie zważając na jej reakcję ujął jej twarz w dłonie i
delikatnie pocałował. Julia z początku była w szoku, ale po chwili poddała się całkowicie.
Zamknęła oczy i odwzajemniła pocałunek. Daniel pierwszy się od niej odsunął.
Teraz stykali się czołami, wciąż mieli zamknięte oczy. Objął Julię i siedzieli
tak w milczeniu. W końcu Julia przerwała ciszę.
-O czym chciałeś porozmawiać?
Powoli odsunął się od niej. Wiedział, że ta rozmowa będzie
trudna. Szczególnie po tym co się przed chwilą wydarzyło. Zebrał się w sobie i
zaczął od początku.
-Julia, bo widzisz, ja się w tobie zakochałem. Sam nawet nie
wiem kiedy. To się stało tak szybko, a pomogły temu nasze codzienne spotkania.
-Dla mnie te spotkania też wiele znaczyły. Dzięki temu
przypomniałam sobie swoje życie. Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że czuję
do ciebie coś więcej niż przyjaźń.
-Co takiego?- spytał zaskoczony, bo zupełnie nie spodziewał
się takiego wyznania
-Chyba się w tobie zakochałam.
-Masz jakieś wątpliwości? Zaraz je rozwieję.
Podszedł do niej i ponownie ją pocałował. Tym razem
pocałunek był bardziej namiętny. Im dłużej trwał, tym bardziej rósł ich głód.
Po długiej chwili odsunęli się od siebie, nie mogąc złapać tchu.
-Kocham cię Julia.
-Kocham cię Daniel.
-I nie masz już wątpliwości co do swoich uczuć?
-Żadnych.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę.
-Kiedy już wrócę do domu to opowiem rodzicom, że dzięki
tobie nie umarłam z głodu ani nie zamarzłam. Powiem im też, że chcę z tobą
spędzić resztę życia.
Te słowa powinny wywołać u niego ogromną radość, jednak
bardzo się zmartwił. Z jego twarzy zniknął uśmiech.
-Co się dzieje?-spytała Julia zaniepokojona zmianą jego
nastroju-Czy powiedziałam coś nie tak?
-Nie, wszystko co powiedziałaś mnie cieszy. Ale jest coś co
może stać na przeszkodzie twoim planom.
-Co takiego?
-Powinienem raczej powiedzieć nie co lecz kto. Tom może ci
zagrażać.
-Jak to?
Daniel opowiedział jej o tym co dzieje się w mieście, o
popołudniowej kłótni z bratem i o jego zamiarach wobec Julii. Dziewczyna była w
szoku. Daniel widząc jej minę przysunął się i mocno przytulił.
-Nie bój się. Nie pozwolę cię skrzywdzić. Mam plan, który
pomorze nam uciec w bezpieczne miejsce.
-Jaki plan?
-Posłuchaj mnie teraz uważnie. Jutro Tom prawdopodobnie
będzie cały dzień poza domem. Ma do załatwienia jakieś bardzo ważne sprawy. To
pewna informacja, bo dzisiaj rano podsłuchałem jego rozmowę przez telefon. Jak
tylko wyjedzie przyjdę po ciebie. W swoim pokoju mam przygotowany prowiant na
drogę, jakieś ubrania. Dla ciebie też mam kilka rzeczy. Mam też pieniądze na
hotel albo pensjonat. Cokolwiek, ważne żebyśmy byli razem. Później będziemy się
martwić o resztę.
-Myślisz, że to się uda?
-Musi.
-A co będzie jak Tom się o tym dowie?
-Wolę nawet nie myśleć o tym co może nam zrobić.
Następnego dnia Daniel wcielił swój plan w życie. Gdy tylko
Tom opuścił dom, poszedł po Julię. Dał jej czyste ubrania i buty. Zabrał swoje
rzeczy, prowiant i pieniądze. Upewnił się, że nie zostawił nic co mogłoby być
dla Toma wskazówką. Przed domem czekała na nich taksówka. Po trzech godzinach
jazdy, dojechali do małego pensjonatu. Daniel miał dość spore oszczędności więc
mogli pozwolić sobie na dłuższy pobyt. Oczywiście nie będą mieszkać tu na
stałe. Później się przeniosą, Daniel spróbuje znaleźć jakąś dorywczą pracę,
żeby mogli z czegoś żyć gdy skończą się jego oszczędność. A gdy będzie pewny,
że Tom im już nie zagraża, będą mogli wrócić do domu. Weszli do pensjonatu,
wynajęli wspólny pokój i zameldowali się pod nazwiskiem Daniela. Teraz będą
ukrywać się jako państwo Sheridan. Zabrali klucz z recepcji i poszli do swojego
pokoju. Julia usiadła na brzegu podwójnego łóżka.
-Masz ładne nazwisko.
-Dzięki.
-Wiesz co? Podoba mi się pomysł bycia państwem Sheridan.
-Naprawdę? Może chcesz, żeby tak było zawsze?
-Czy to są oświadczyny?-spytała zalotnie
-Jeżeli chcesz, możemy tak to potraktować.
Daniel podszedł do łóżka i ukląkł przed Julią.
-A więc Julio, czy zostaniesz moją żoną?
Julia przysunęła twarz do twarzy Daniela. Ich usta prawie
się ze sobą stykały. Patrzyli sobie głęboko w oczy.
-Tak.
Daniel był tak szczęśliwy, że od razu wykorzystał moment, w
którym ich usta się stykały i pocałował Julię. Nagle poderwał się na równe nogi
i wziął ją na ręce. Dziewczyna objęła go za szyję i odwzajemniła pocałunek. Tym
razem nie wytrzymali. Chcieli być jeszcze bliżej ze sobą związani. Pożądanie
wzięło górę i już po chwili zaczęli się nawzajem rozbierać. Byli strasznie
zniecierpliwieni. W końcu udało im się uwolnić z ubrań i padli na łóżko. O tym
co działo się później, oboje nie mogli marzyć nawet w najśmielszych snach.
Następnego dnia obudzili się późnym popołudniem,
wtuleni w siebie.
-Kocham cię, nawet nie wiesz jak bardzo.
-Ja ciebie też. Jesteś moim wybawcą.
-Chodź, pójdziemy coś zjeść a później zabieram cię w pewne
wyjątkowe miejsce.
- W jakie miejsce?-ożywiła się Julia
-Niespodzianka.
Nic więcej nie powiedział na ten temat. Gdy zjedli, wsiedli
do czekającej taksówki. Julia była podekscytowana. Całą drogę obejmowali się i
obdarzali pocałunkami. Wysiedli przed małym drewnianym kościółkiem.
-Kościół? To jest ta niespodzianka?-spytała nieco zmieszana
Julia
-Tak. Przecież mówiłaś, że chcesz zostać moją żoną, prawda?
-Czyli…to tak naprawdę?
-Jak najbardziej. Nie mam pierścionka ani obrączek, ale to
nie jest najważniejsze.
Julia miała w oczach łzy. Były to jednak łzy radości.
Zarzuciła Danielowi ręce na szyję i z całej siły się do niego przytuliła.
Trzymając się za ręce weszli do środka. Czekał tam na nich ksiądz. Ceremonia
była krótka, ale przepełniona miłością i radością. Po wszystkim ksiądz złożył
im szczere gratulacje, uścisnął dłonie i życzył szczęścia. Gdy wrócili do
pensjonatu, Daniel przeniósł Julię przez próg ich pokoju. Przed nimi noc
poślubna.
sobota, 23 sierpnia 2014
"Samotny rejs"
Niczym okręt,
Samotnie płynę przez Ocean zwany Życiem.
Chcę byś był moim Portem.
Usta-krainą zapomnienia.
Oczy-nadzieją na lepsze.
Ramiona-wsparciem w cierpieniu.
Słowa-wiatrem w żagle.
Serce-bezpieczną przystanią.
Przyjmij mnie do siebie.
W kolejny rejs-nie chcę wypłynąć sama.
Samotnie płynę przez Ocean zwany Życiem.
Chcę byś był moim Portem.
Usta-krainą zapomnienia.
Oczy-nadzieją na lepsze.
Ramiona-wsparciem w cierpieniu.
Słowa-wiatrem w żagle.
Serce-bezpieczną przystanią.
Przyjmij mnie do siebie.
W kolejny rejs-nie chcę wypłynąć sama.
"Julia"
Część pierwsza
Był mroźny grudniowy wieczór. Julia szła przez zaspy ulicami
Londynu. Wszędzie czuć było atmosferę zbliżających się świąt. Witryny sklepów
przepełnione były świątecznymi ozdobami. Ten widok zawsze ją fascynował , tak
jak i cała przedświąteczna krzątanina. Jednak dzisiaj nie myślała o tym. Myślami ciągle wracała do kłótni z rodzicami. W tym
roku postanowili, że na święta wyjadą na urlop.
Oboje byli lekarzami, więc stale byli na dyżurach, dlatego stwierdzili,
że to jest najlepszy moment na odpoczynek. Julia całkiem się tym załamała. Święta
zawsze spędzali razem, w Londynie albo u
jej dziadków w Dover. Tym razem rodzice chcieli polecieć do Miami. Do Wigilii
został jeszcze tydzień więc liczyła na to, że rodzice jeszcze zmienią zdanie.
- Za nic w świecie tam z nimi nie pojadę- mówiła do siebie
Julia- jutro wsiadam w autobus i jadę do dziadków. Oni rozumieją co znaczą dla
mnie rodzinne święta.
Rodzinne święta były dla niej bardzo ważne, bo w dzień przed
Wigilią przypadała rocznica śmierci jej starszego brata Adama. Przed trzema
laty zginął pod kołami rozpędzonego samochodu. Sprawca zbiegł z miejsca wypadku
i do tej pory policji nie udało się go schwytać. Miał wtedy osiemnaście lat, dokładnie
tyle miała teraz Julia.
-Bardzo mi ciebie brakuje braciszku- Julia w oczach miała
łzy- Nie wiem dlaczego rodzice nie chcą spędzać świąt przy tobie.- Wierzchem
dłoni otarła spływającą po policzku małą kropelkę.
Była tak bardzo zamyślona, że nie zauważyła kiedy weszła w wąską
ciemną ulicę. Szła przed siebie ze spuszczoną głową. Nagle z zamyślenia wyrwał
ją donośny męski głos:
- Stój! Co za spotkanie.
Julia zamarła. Było ciemno i zimno, a w pobliżu nikogo kto
mógłby jej pomóc.
- My się nie znamy.- powiedziała z trudem opanowując drżenie
w głosie
-Zaraz się poznamy.
Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna powoli podchodził w jej kierunku.
Gdy znalazł się dość blisko, dziewczyna zorientowała się, że ma on nie więcej
niż dwadzieścia pięć lat. Ale nie to
przykuło jej uwagę. W jego dłoni dostrzegła mieniący się przedmiot. Nóż.
Chłopak powoli zaczął krążyć wokół niej już wcale nie ukrywając noża. Gdy
stanął za nią poczuła na sobie jego ręce. W tej chwili pomyślała o tym, że on
ją może zgwałcić a potem zadźgać tymże nożem. Modliła się w duchu by ktoś
przyszedł jej z pomocą. Gdyby tylko mogła krzyczałaby ile sił w płucach, ale
strach ją sparaliżował. Nagle na końcu ulicy pojawił się czarny samochód. Ktoś
przez otwartą szybę krzyknął do jej oprawcy. Julia postanowiła wykorzystać
moment jego nieuwagi i z całej siły nadepnęła na jego stopę. Gdy mężczyzna
skrzywił się z bólu, dziewczyna wyrwała mu się i natychmiast rzuciła do
ucieczki. Chciała jak najprędzej dobiec do oświetlonej, ruchliwej drogi. Jednak
on nie dał za wygraną i ruszył za nią. Długie nogi pozwoliły mu szybko ją
dogonić, ponieważ Julia była drobną dziewczyną i nie była wystarczająco szybka.
Zaczęła krzyczeć gdy złapał ją w tali i zaczął ciągnąć w stronę zaparkowanego
samochodu. Mimo że całą swoją siłę włożyła w to by się uwolnić, jego ręce były
bardzo silne i nie pozwoliły jej na to.
-Ratunku! Pomocy! Proszę niech mi ktoś pomoże!- cały czas nie
poddawała się- Zostaw mnie! Moi rodzice na pewno już mnie szukają! Puszczaj!
-Zamknij się!-
odpowiedział ostro jej oprawca.
Dotarli do samochodu. Julia przez łzy zobaczyła otwarte
drzwi bagażnika.
-O Boże, tylko nie to – pomyślała i zaczęła krzyczeć jeszcze
głośniej w nadziei, że tym razem ktoś ją jednak usłyszy.
- Zamknij się w końcu idiotko!- zaczął się wydzierać
zdenerwowany mężczyzna.
-Nigdy! – wykrzyczała mu w twarz, w jego oczach dostrzegła
taki gniew, że zamarło jej serce.
-Tak? To zobaczymy.
To było ostatnie co usłyszała, bo w tej właśnie chwili
poczuła jego dłoń na swojej szyi i silne uderzenie w tył głowy. W ten sposób ją
uciszył. Uderzając jej głową w samochód.
- Daniel, odpalaj silnik do cholery!- rzucił do swojego
kolegi, który wysiadł z auta i widział co jego towarzysz robi z Julią.
-Musiałeś ją ogłuszać w taki sposób? Naprawdę nie rozumiem
cię Tom.- odpowiedział mu Daniel
Tom zamknął bezwładne ciało Julii w bagażniku i szybko
wsiadł na miejsce pasażera. Auto ruszyło z piskiem opon.
Julia powoli odzyskiwała przytomność. Leżała na zimnej
podłodze, powieki miała ciężkie , a głowa pękała z bólu. Gdy w końcu udało jej
się otworzyć oczy, jak przez mgłę zobaczyła pomieszczenie, w którym się
znajdowała. Było małe, ciemne i zdecydowanie nie ogrzewane. Nagle poczuła, że
jej ręce i nogi są skrępowane taśmą klejącą, a usta zakneblowane. Zza drzwi
słyszała czyjeś głosy. Dwóch mężczyzn kłóciło się ze sobą. Obolała zaczęła
rozglądać się po pokoju. Jedyne okno zabite deskami, zakurzona podłoga i ściany
oraz zwisająca z sufitu żarówka.
-Boże, gdzie ja jestem?- pytała się w duchu
Łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Nie mogła stąd uciec.
W końcu zdała sobie sprawę z tego, że kompletnie nic nie pamięta. Próbowała
sobie przypomnieć jak znalazła się w tym okropnym miejscu. Nie wiedziała jak
długo już tu przebywała. Jednak najgorsze było to, że nie potrafiła przypomnieć
sobie kim jest. Z zamyślenia wyrwały ją
coraz głośniejsze kroki dobiegające zza drzwi. Usłyszała szczęk otwieranego
zamka. Do pokoju wszedł mężczyzna i młodszy od niego chłopak. Stanęli w progu i
przyglądali się przerażonej dziewczynie. Julia zaczęła się szamotać i próbowała
krzyczeć, co nie było łatwe biorąc pod uwagę fakt, iż była związana i
zakneblowana.
- Tom, może przyniosę jej coś do jedzenia i picia. No i
przydałby się jakiś koc- powiedział przyciszonym głosem Daniel
- Co ty pieprzysz. Jest tu dopiero kilka godzin, nic jej nie
będzie- odpowiedział mu z szyderczym uśmiechem
-Chcesz ją zagłodzić czy może, ma zamarznąć na śmierć?
-I za co mnie pokarało takim bratem? Posłuchaj uważnie, ja
decyduję o tym co się z nią będzie działo. Radzę ci nie próbować żadnych
sztuczek, bo dobrze wiesz jak to się dla ciebie skończy.- rzucił mu gniewne
spojrzenie
-Grozisz mi? Własnemu bratu?
-Na razie tylko daję ostrzeżenie i lepiej tego nie lekceważ.
Jak się miewa nasza księżniczka?- zwrócił się teraz do Julii
Podszedł do niej i złapał za włosy odchylając jej głowę do
tyłu.
-Posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę powtarzać. Wyjmę ci z
ust knebel, ale pod warunkiem, że nie będziesz krzyczeć. Muszę dowiedzieć się
kilku rzeczy o tobie. Rozumiesz?
Julia ze strachu zamknęła oczy. Trzymał ją tak mocno, że sprawiało
jej to ogromny ból.
-Rozumiesz?!- ponowił pytanie podnosząc głos
Posłusznie kiwnęła głową, dając mu do zrozumienia, że jego
słowa do niej dotarły.
-Grzeczna dziewczynka.
Z ulgą otworzyła oczy, kiedy puścił jej włosy. Stojący w
progu Daniel patrzył na to wszystko i nie mógł nic zrobić. Nie chciał podpaść
bratu. Ale gdy jego wzrok przeniósł się na załzawione oczy Julii, zrobiło mu
się jej żal. W tej samej chwili Tom wyciągnął knebel z jej ust. Dziewczyna
zaczęła głęboko nabierać powietrza ustami.
-Więc jak masz na imię?- zapytał szorstko Tom
- Kim jesteście? Gdzie ja jestem?- z trudem powiedziała
Julia
Tom wymierzył jej policzek. Daniel do tej pory oparty o
framugę drzwi, skoczył na równe nogi. Już chciał coś powiedzieć, ale brat
odgadł jego zamiary i posłał mu wrogie spojrzenie. Chłopak wiedział doskonale,
że teraz lepiej jest się nie odzywać. Tom był tylko nieco wyższy od niego, ale
dużo lepiej zbudowany. Gdyby doszło do starcia, pewnie nie dałby mu rady. Nie
czuł się tchórzem, ale wobec swojego brata był bezradny.
-To ja zadaję pytania, a ty masz grzecznie odpowiadać! Jak
masz na imię?!
Julia przez moment się zawahała, nie miała zielonego pojęcia
co ma mu odpowiedzieć.
-Nie wiem. – odpowiedziała szeptem
-Jak to nie wiesz?! Czy ty jesteś aż tak głupia, żeby nie
znać odpowiedzi na takie proste pytanie?
Patrzyła na niego przerażona, bała się co może jej za to
zrobić. Nagle wstał i zaczął nerwowo krążyć po pokoju. Zacisnął dłoń w pięść i
z całej siły uderzył w ścianę po czym szybko odwrócił się w jej stronę i
zacisnął ręce wokół jej szyi. Julia z trudem łapała powietrze. Nie mogła się
bronić.
-Zaraz szlag mnie trafi, jeżeli nie przestaniesz mnie
drażnić! Uduszę cię, gołymi rękami, tu na miejscu. Bez żadnych skrupułów. No
mów do cholery!
- Nie… Nie wiem… Proszę… puść…mnie- z trudem wypowiedziała
te słowa, zaczęło jej brakować powietrza.
-Tom przestań.
-Zamknij się gówniarzu.
-Powiedziałem przestań! Tak się niczego nie dowiesz.
Daniel nie mógł już dłużej na to patrzeć. Stanął w obronie
Julii, bo miał dziwne wrażenie, że skądś ją zna. Nie mógł sobie jednak
przypomnieć skąd. Tom patrzył na brata wciąż trzymając ręce na szyi dziewczyny.
Przeniósł swój wzrok na nią i po chwili rozluźnił uścisk. Wstał i podszedł do
Daniela.
-Myślę, że ona naprawdę nie wie jak ma na imię.- powiedział
spokojnie Daniel
-Co ty chrzanisz?
Daniel spojrzał na dziewczynę. Leżała na podłodze, związana,
brudna, zapłakana i przestraszona. Widział też, że jest zdezorientowana.
-Naprawdę nie wiesz jak się nazywasz?- zwrócił się do niej
łagodnym tonem
Julia popatrzyła na niego swoimi niebieskimi oczami. Zamarła
kiedy powoli zaczął się do niej zbliżać. Daniel wyczuł jej niepokój i zatrzymał
się.
-Nie bój się. Nic ci nie zrobię. Chcę tylko zadać ci kilka
pytań.
Uspokoiła się nieco, gdy podszedł i delikatnie odgarnął
palcem kosmyk włosów, który opadł jej na twarz. Za jego plecami dostrzegła
Toma, który właśnie zapalił papierosa. Patrzył lodowato na całą sytuację.
Spojrzała teraz na Daniela i postanowiła, że porozmawia z nim. Domyślała się o
co będzie pytał i z góry wiedziała, że nie będzie w stanie znaleźć odpowiedzi
na jego pytania.
-Nie wiem jak się nazywam. Naprawdę.
-Trafi mnie coś zaraz.
-Tom wyjdź stąd. Sam z nią porozmawiam.
Mężczyzna nie był zadowolony, ale zmusił się do tego, żeby
wyjść. Był przekonany, że długo by nie wytrzymał i prędzej czy później zrobiłby
jej krzywdę.
-Nie musisz się już bać.-powiedział szeptem Daniel
-Czego wy ode mnie chcecie? Kim jesteście?
-Jestem Daniel, a to był mój starszy brat Tom. Pamiętasz coś w ogóle?
-Nie. Nie wiem jak się nazywam, gdzie mieszkam, kiedy się
urodziłam. Nie pamiętam kompletnie niczego.
-Rozumiem.
-A najgorsze jest to, że nie pamiętam jak się tutaj
znalazłam.
-Hmm… Jakby to powiedzieć? Zostałaś porwana.
-Porwana?
-Spokojnie, zaraz ci wszystko wyjaśnię.
Daniel usiadł obok niej na zimnej podłodze. Opowiedział jej
jak doszło do tego, że Julia przebywa w tym miejscu. Dziewczyna słuchała całej
opowieści z niedowierzaniem. Była w szoku, że ktoś mógł posunąć się do czegoś
tak okropnego. Zaczęła płakać. Zmieszany chłopak nie wiedział co ma powiedzieć,
więc przysunął się do niej i ostrożnie objął ją ramieniem. Julia wzdrygnęła
się, ale po chwili oparła głowę na jego ramieniu. Nie wiedziała co ma o tym
myśleć.
-Nawet nie wiesz jak mi przykro.- odezwał się nagle
-Jak długo byłam nieprzytomna?
-Kilka godzin. Pewnie jesteś głodna. Boże, przecież ty
jesteś całkiem zmarznięta. Zaraz coś ci przyniosę.
-Nie zostawiaj mnie tu samej.-Julia odezwała się błagalnym
tonem
-Idę tylko po coś do jedzenia. Nie bój się, Tom na razie
tutaj nie przyjdzie.
Daniel posłał jej słaby uśmiech. Nie przyszło mu to łatwo.
Naprawdę było mu żal tej dziewczyny. Wychodząc zamknął za sobą drzwi. Gdy
zobaczył Toma niespiesznym krokiem podszedł do niego.
-I co? Powiedziała coś?- spytał go brat
-Nie i wydaje mi się, że chyba nieprędko coś
powie.-odpowiedział Daniel
-Co ty pieprzysz?!
-Ona naprawdę nic nie pamięta. Myślę, że to przez to
uderzenie. No wiesz…wtedy przy samochodzie.
Tom zauważył, że Daniel nie powiedział wszystkiego.
Popatrzył więc na niego podejrzliwie.
-Jest coś jeszcze, co chciałbyś mi powiedzieć?
-Nie. Chociaż…tak, jest coś jeszcze.- potarł twarz dłońmi-
Mam dziwne wrażenie, że ja już ją gdzieś widziałem.
-Tak? Ciekawe gdzie?
Daniel na chwilę zamilkł. Odwrócił się od brata i usiłował
przypomnieć sobie gdzie już widział tę dziewczynę. Przypomniał sobie wydarzenie
sprzed trzech lat. Poszedł wtedy na pogrzeb swojego kolegi Adama. Stał wtedy z
tyłu, żeby żadna z obecnych tam osób go nie widziała. A zwłaszcza rodzina
zmarłego. Widział pogrążonych w rozpaczy rodziców stojących nad grobem syna.
Tuż obok nich stała drobnej budowy dziewczyna. Bardzo ładna brunetka o
niebieskich oczach. Daniel domyślił się, że to jest jego siostra. Znał ją tylko
z opowieści Adama. Wiedział, że jest od niego trzy lata młodsza, jest mądra,
zaradna, wrażliwa. W końcu przypomniał sobie jej imię.
-Julia.- powiedział bardziej do siebie niż do brata
-Co? Jaka Julia?- Tom nie rozumiał o co mu chodzi
Teraz Daniel stał już z nim twarzą w twarz.
-Ta dziewczyna, którą porwałeś. Ma na imię Julia.
-Skąd ty to niby wiesz? Prorokiem jesteś czy co?- Tom
powiedział to z wyraźną kpiną
-Daruj sobie. To siostra mojego kumpla Adama. Gdybyś nie
kojarzył, to był ten, który zginął trzy lata temu w wypadku.- wyraźnie
zaakcentował ostatnie słowo
-Ach, w tym wypadku. Proszę, proszę. Co za zbieg
okoliczności.
-Ich rodzice to bardzo znani lekarze. Są bardzo dobrzy,
jeśli nie najlepsi, w tym co robią.
-Jak się nazywają?
-Vanessa i Brian Dawson.
-Czyli to jest ukochana córeczka sławnych państwa Dawson.
Obiło mi się o uszy, że to całkiem nadziani ludzie.
-I co? Teraz wyślesz im anonim z żądaniem okupu?
-Halo? Jest tam kto?- postukał brata pięścią w głowę- Jaki
okup debilu. Nie przeczę, że dobrze byłoby wyłudzić od nich trochę kasy, ale
pomyśl tylko. Tacy ludzie jak oni przyszliby na miejsce obstawieni w stado
glin.
-To co chcesz z nią zrobić? Przecież nie może tu siedzieć
przez cały czas. Weź też pod uwagę to, że ktoś ją w końcu zacznie szukać.
-Na razie nie wiem. Teraz muszę lecieć bo chłopaki
przyjeżdżają wieczorem z towarem. Ty zostajesz i pilnujesz dziewczyny. W razie
czego dzwoń. Swoją drogą to może oni będą mieli pomysł co zrobić z tą Julią.-
zapalił kolejnego papierosa i wyszedł.
Daniel stał tak jeszcze przez chwilę i czekał aż Tom
odjedzie. Gdy usłyszał odgłos oddalającego się auta, poszedł do kuchni i zaczął
szukać czegoś do jedzenia dla Julii. Przygotował jej zupkę chińską, którą
znalazł w jednej z szafek, kubek ciepłej herbaty i kilka kromek chleba.
Postanowił, że jutro pójdzie na zakupy, żeby mógł jej przygotować konkretny
posiłek. Wracając do pokoju, w którym przebywała dziewczyna, wziął koc . Powoli
otworzył drzwi. Julia siedziała pod ścianą i ciągle płakała, oczy miała zamknięte.
Daniel odstawił tacę z jedzeniem na podłogę i podszedł do dziewczyny.
-Już jestem.-powiedział spokojnie
Julia podniosła na niego wzrok. Ich spojrzenia się spotkały.
Dziewczyna przyglądała się Danielowi. Zauważyła, że ma on bardzo piękne zielone
oczy, zmysłowe usta i blond włosy. Chłopak również się jej przyglądał.
Przypomniał sobie obraz sprzed trzech lat. Porównał piętnastoletnią dziewczynę
z tamtego okresu i siedzącą przed nim osiemnastolatkę. Wtedy była jeszcze
szczuplejsza, czysta, ładnie uczesana, niezwykle urocza i smutna z powodu
śmierci brata. Teraz była brudna od kurzu, nieco zakrwawiona, potargana,
zapłakana, przerażona. Mimo to wciąż wydawała mu się piękna. Daniel w końcu
ocknął się i przypomniał sobie po co przyszedł.
-Tak jak obiecałem, przyniosłem ci coś do jedzenia i ciepły
koc.
-Dziękuję- wyszeptała Julia
Subskrybuj:
Posty (Atom)